Należy dokładnie rozpatrzyć nasze możliwości, ale również i oczekiwania względem mieszkania. Do największych zalet nieruchomości w mieście należy bardzo dobry dostęp do infrastruktury. W bliskiej odległości położone są: szkoły, przedszkola, ośrodki zdrowia, centra handlowe, bazarki, fitness, rekreacja, kościoły i inne placówki potrzebne do codziennego funkcjonowania tak jak poczta, urzędy czy banki. Komunikacja w mieście to kolejny duży plus. Dostęp do tramwaju, autobusu czy metra daje nam możliwości swobodnego i sprawnego poruszania się po całej metropolii i jej okolicach. Chcąc wybrać się na drugi koniec Polski mamy do dyspozycji również kolej i PKS. Niektóre miasta mają także dostęp do portów lotniczych, co daje nam możliwości szybkiego i sprawnego podróżowania po całym świecie. Różnica między domem poza miastem a mieszkaniem w mieście to przede wszystkim koszty, jakie ponosimy z tytułu użytkowania jednej i drugiej nieruchomości. Kupując mieszkanie w mieście, w większości przypadków płacimy czynsz, w którym uwzględnione są media, obsługa administracyjna, fundusz remontowy, ochrona (w przypadku osiedli strzeżonych). Co za tym idzie, nie ponosimy żadnych dodatkowych kosztów z tytułu bieżących napraw czy utrzymania czystości w budynku i jego najbliższej okolicy. Dzięki temu mamy zagwarantowany spokój i nie interesują nas sprawy związane np. z odśnieżaniem, wymianą przepalonej żarówki na klatce czy zepsutą rynną. Kolejnym atutem, o jakim warto wspomnieć, to dostęp w większości przypadków do wszystkich mediów. Na pewno nie będziemy mieli kłopotu z podłączeniem telewizji kablowej, telefonu czy stałego łącza do internetu. Minusami jakimi niewątpliwie są to: * Duże natężenie hałasu, spowodowane rozbudowaną infrastrukturą i komunikacją, * Mniej zieleni – większa część miasta jest zagospodarowana budynkami. Jedynie zostanie nam możliwość korzystania z parków, lasków i ogródków jordanowskich. * Mniejsza powierzchnia do zagospodarowania – często brakuje nam pomieszczeń gospodarczych, ale także garażu piwnicy czy strychu. * Sąsiedztwo – jesteśmy otoczeni dużą liczbą osób. Musimy czasem tolerować głośną obecność sąsiada za ścianą czy szczekającego psa nad nami. Skutkuje to brakiem intymności i zmniejsza komfort życia. * Miejsca parkingowe – mieszkając na nowy osiedlu mamy możliwość kupna takiego miejsca bądź podnajęcia, na starszych osiedlach jest problem z zaparkowaniem. Sytuacja nasila się w centralnej części miasta gdzie miejsc parkingowych jest jak na lekarstwo i w dodatku trzeba za nie płacić. Potencjalni nabywcy nieruchomości są zróżnicowani, jedni przedkładają spokój, ciszę i zieleń mieszkając we własnym domu poza miastem, a dla drugich ważne będzie prestiż i renoma mieszkania w mieście z szybkim dostępem do różnego rodzaju wygód. Zdarzają się jednak przypadki, że osoby, które kupiły apartament w ekskluzywnej części miast ze względu na zgiełk i hałas oraz zbyt bliskie sąsiedztwo szybko decydują się na zmianę lokalizacji i wyprowadzają się do własnego domu poza miastem. Mamy także do czynienia z sytuacjami odwrotnymi, gdy brak dostępu do podstawowych placówek dzięki, którym możemy funkcjonować, powoduje migracje ludzi do miasta z domów położonych na peryferiach. Zobacz także: Mieszkanie w mieście czy dom pod miastem? cz. I Zapraszamy na stronęDalsza część artykułu pod materiałem wideo Mieli małe mieszkanie, zamienili je na dom. 155 tys. zł za dwa pokoje, salon z kuchnią i łazienkę Rząd przedstawił zasady przyznawania
Różnice między kupnem mieszkania w mieście czy domu na peryferiach są znaczne. Tak jak wszędzie znajdziemy plusy i minusy jednej jak i drugiej nieruchomości. Ważne jest to, żeby przed podjęciem decyzji rozważnie przeanalizować wszystkie za i przeciw. Inaczej mieszka się w domu poza miastem, a inaczej w mieszkaniu w mieście. Należy mierzyć siły na zamiary. Decydując się na kupno domu, warto pamiętać, że więcej pracy fizycznej i poświęconego czasu czeka nas przy utrzymaniu domu i działki. Różnice między jedną i drugą nieruchomością – tak jak wspomnieliśmy wcześniej – są znaczne. Do najistotniejszych cech kupna domu poza miastem należą: * Odległość od miasta: z tym czynnikiem wiążą się dojazdy (czas i finanse, jakie pochłoną) i to jest niewątpliwie minusem. Walorem jednak jest ilości terenów zielonych i rekreacyjnych, cisza, spokój oraz komfort wypoczynku na łonie natury. * Działka: główną zaletą jest możliwość kontaktu z przyrodą, w zaciszu własnego domostwa, możliwość własnej aranżacji, weekendowe spotkania z rodziną i znajomymi na świeżym powietrzu przy grillu. Dla rodzin z dziećmi znajdzie się świetne miejsce do zabaw (mini plac zabaw z piaskownicą, huśtawką i zjeżdżalnią czy trampoliną). Dla mniej zaangażowanych w prace ogrodnicze minusem będzie obowiązek strzyżenia trawy czy pielęgnacji ogrodu. * Otoczenie: istotnym elementem, na który warto zwrócić uwagę, to odległość między budynkami. Większa daje nam to większą intymność i swobodę mieszkania. Sąsiedztwo, jakie nas otacza, odgrywa znaczącą rolę, gdyż wpływa na komfort życia. Dobrze jest mieć sąsiada, który jest kulturalny i życzliwy, gdyż to buduje między nami dobre relacje. * Infrastruktura: istotne jest to, co nas otacza tu i teraz, ale także i w przyszłości. Odległości do najbliższego przystanku komunikacji miejskiej czy kolei, a także ośrodka zdrowia, szkoły oraz sklepu są wyznacznikiem komfortu mieszkania. Ważne jest także, aby posiadać informacje na temat planowanego rozwoju okolicy, w której zamieszkujemy. W jakim czasie powstaną najbliższe inwestycje i jakie będą z tym związane udogodnienia bądź trudności (budowa nowej szkoły czy trasy szybkiego ruchu). * Pomieszczenia dodatkowe: mieszkając w domu, mamy do dyspozycji dodatkowe powierzchnie (piwnica, garaż, strych, czy inne pomieszczenia gospodarcze). W zależności od naszych potrzeb, każdy zagospodaruje te powierzchnie inaczej. Dla jednego priorytetem będzie garaż na dwa stanowiska, a dla drugiego rozbudowana spiżarka. Jeszcze inni dodatkową powierzchnie zaadaptują na siłownię, saunę bądź bawialnie dla dzieci czy pokój kinowy. * Media: należy wziąć pod uwagę fakt, że poza miastem możemy mieć utrudniony dostęp do podstawowy mediów (prąd, gaz, kanalizacja). Kwestia podłączenia do mediów, jakie będą nam potrzebne, to kolejne koszty i czas, jaki musimy poświęcić. Trudności może nam też przysporzyć ograniczony dostęp do telefonu stacjonarnego czy stałego łącza internetowego. Telewizja kablowa to nadal szczyt marzeń. * Wyposażenie i wykończenie: dodatkowym luksusem, na jaki będziemy mogli sobie pozwolić w domu, to kominek, który daje ciepło i nastrój rodzinnego domu. Wykańczając dom, kładziemy większy nacisk na materiały, jakie zostaną użyte, ponieważ większość osób traktuje dom jako miejsce docelowe. Podsumowując wady i zalety kupna domu poza miastem z perspektywy kupna mieszkania w mieście, możemy śmiało powiedzieć, że czeka nas większy nakład pracy i obowiązków w celu utrzymania nieruchomości w „dobrym stanie”. Dzięki czemu mamy satysfakcje z naszej pracy, a jej efekty cieszą nasze i innych oko. Zarówno jedna, jak i druga nieruchomość, ma swoje wady i zalety, a co za tym idzie, mają swoich zwolenników i przeciwników. Wszystko zależy od tego, jakie mamy oczekiwania względem nieruchomości. Wady i zalety kupna mieszkania w mieście w świetle zakupu domu na peryferiach opisujemy w następnej części: Mieszkanie w mieście czy dom pod miastem? cz. II Zapraszamy na stronę
Przeprowadzka ze wsi do miasta lub ucieczka poza jego granice to dwie przeciwstawne tendencje… Co wybrać, co lepsze? W miastach koncentruje się szeroko pojęta konsumpcja, życie kulturalne, towarzyskie, a przede wszystkim zatrudnienie. Jednak część osób woli oddalone od zgiełku ulicy zacisze, z którego będzie można spokojnie dojeżdżać do pracy lub na spotkania ze znajomymi. Problemem, który może zniechęcać do wyboru życia na przedmieściach, jest nieustannie infrastruktura. Choć stopniowo pojawiają się obwodnice i nowe trasy wjazdowe, trudno mówić o satysfakcjonujących połączeniach z centrami polskich metropolii. Jednocześnie, brak metra uniemożliwia szybką i bezproblemową komunikację bez samochodu. Jeśli jednak pragnienie spokoju jest silniejsze od trudności dojazdowych, warto zastanowić się nad pozostałymi kwestiami związanymi z lokalizacją. Kluczem jest tu perspektywa dalszego zagospodarowania terenu. Kameralna dziś okolica może bowiem w ciągu kilku lat zmienić się w zatłoczone osiedle. Po upewnieniu się co do przyszłości miejsca, pozostaje więc decyzja o zakupie działki pod zabudowę lub z gotowym domem. Wybór jest zawsze indywidualny i zależy od posiadanych funduszy i czasu, a także wizji przyszłego mieszkania. Gdy chcemy wybudować dom od podstaw, zaplanujmy prace tak, by niedroga działka nie zamieniła się w kosztowny plac budowy, która trwa bez końca. W trosce o późniejsze wydatki można na tym etapie pomyśleć o zainwestowaniu w popularne dziś energooszczędne materiały. Magnetyzm aglomeracji miejskich sprawia, że część osób nie wyobraża sobie mieszkania z dala od tętniących życiem ulic. W wielu miejscowościach znajdują się spokojniejsze dzielnice oraz liczne tereny spacerowe, zlokalizowane nawet w okolicy centrów. – Mając świadomość, że mieszkańcy miast potrzebują chwil wytchnienia, zawsze musimy oferować dogodne warunki lokalowe, dostosowane do ich potrzeb i charakteru otoczenia – mówi Witold Sadowski, wrocławski deweloper z firmy Deka Inwestycje budującej Aparthotel Invite – Wytłumienie hałasu ulicy, deptak, roślinność czy usytuowane na uboczu balkony to sposoby na stworzenie chociaż namiastki enklawy spokoju. Jak wskazują doradcy Home Broker, dla 95% klientów właśnie balkon jest jednym z warunków zakupu mieszkania. Obok walorów czysto praktycznych, stanowi on bowiem często strefę pożądanego wypoczynku po ciężkim dniu pracy. Oczywiste różnice między wsią a miastem sprawiają, że zawsze będą powody do wątpliwości, która opcja mieszkania jest wygodniejsza i z jakiego powodu. W polskich warunkach główny problem w dalszym ciągu stanowią ograniczone możliwości komunikacyjne. Miastowym trudno jest wydostać się z zakorkowanych dzielnic i osiedli, a mieszkańcy przedmieść mają problemy z dotarciem do centrum. Niektóre zamożniejsze osoby żyją na obrzeżach, posiadając jednocześnie apartament w mieście. Stanowi on rodzaj mieszkania służbowego oraz inwestycję na przyszłość (np. dla dzieci). Nie każdego na to stać. Dlatego zawsze należy dokonać bilansu potencjalnych korzyści i ewentualnych strat, a następnie podjąć indywidualną decyzję. Źródło: pointb
Pamiętacie, jak w jednym z wpisów porównywałem koszty związane z posiadaniem mieszkania w centrum i na obrzeżach? Otóż pojawił się tam ostatnio komentarz z taką oto zagadką: Oj, ja też mam że tak powiem problem na przyszłość… Kupno mieszkania w mieście czy budowa domu. Załóżmy że z mężem będziemy mieli prace w tym samym mieście i… albo kupujemy tam mieszkanie z rynku wtórnego 3 pokojowe za ok 150 tyś + remont. Lub budujemy dom 18km od miejsca pracy na działce od rodziców.. koszt domu – cholera go wie ile 300-500tys, taki około 120 metrowy. Od dziecka mieszkam na wsi i jest fajniee.. 🙂 przyszły mąż choć mieszka w małym mieście w bloku zawsze bardzo chciałby na wsi. Tylko.. 18km do pracy – trzeba mieć 2 samochody, koszt paliwa przy małym aucie coś ok 300-400zl *2 plus ich utrzymanie itd., to za te pieniądze mogłabym już czynsz płacić w mieście. W mieście pewnie poruszalibyśmy się rowerami lub komunikacją miejską więc wystarczyłoby jedno auto na wypady rodzinne. Gdy będą dzieci to rozwój ich w mieście chyba lepszy, choć niekoniecznie 🙂 bliżje szkoła, dodatkowe zajęcia.. za to u mnie na wsi większość dzieci potrafi jeszcze żyć bez komputera itd., w mieście o to bardzo ciężko 🙂 no i tu pytanie, gdzie będzie taniej i wygodniej? Coś mi się zdaję że w mieście wcale życie nie jest droższe. Ale gdzie byłoby lepiej, przyjemniej.. pewnie na wsi 🙂 Co o tym myślicie? Zamiast odpowiadać na komentarz, wysłałem do jego autorki maila z pytaniem, czy zechciałaby zostać “bohaterką” jednego z wpisów. Po twierdzącej odpowiedzi i zdobyciu przeze mnie dodatkowych informacji, pytanie “w pigułce” wygląda następująco: “co się bardziej opłaca: kupno mieszkania za zł ( + remont) blisko miejsca pracy, czy budowa domu za zł 18 km od miejsca pracy”. Po kilku mailach tak właśnie zmodyfikowaliśmy kwoty, bazując na ofertach sprzedaży mieszkań i szacunkowych kosztach budowy domu. Magda deklaruje, że mieszkanie kupiliby bez kredytu. Postawienie stanu surowego domu również nie wymagałoby wsparcia finansowego. Później rozciągnęliby wykończenie na kilka lat, finansując je z bieżących przychodów. Różnica w kosztach zapewnienia sobie dachu nad głową wynosi więc: zł – zł = zł Spora przewaga mieszkania, ale to i tak nic w porównaniu do sytuacji, kiedy musieliby się posługiwać kredytem. W takim wypadku różnica byłaby ponad 2-krotnie większa, a comiesięczne obciążenie naprawdę znaczące (~ 950 zł w przypadku mieszkania, ~ 2200 zł w przypadku domu). Nie będę w tym wpisie kontynuował wątku kredytu, bo nie jest to tematem rozważań czytelniczki, a poza tym skomplikowałoby obliczenia. Druga różnica w kosztach wiąże się z transportem. Pracując 18 km od miejsca zamieszkania, nasza para byłaby skazana na kupno drugiego samochodu i codzienne pokonywanie 36 km (każdym z dwóch aut!). 72 kilometry dziennie razy 250 pracujących dni w roku to km rocznie. Przy spalaniu 5,5 litrów ON na 100 km to koszt około 5400 zł rocznie, czyli ~ 450 zł miesięcznie za paliwo do obu samochodów. Mieszkając blisko pracy spokojnie mogliby “się zamknąć” w 100 zł na bilety komunikacji miejskiej (a być może nawet tego by nie potrzebowali). Wybór domu wiązałby się też z kupnem dodatkowego samochodu. Przyjmując kupno używanego auta za zł co 7 lat (mniej więcej takie podejście deklarowała Magda), mamy kolejne 240 zł miesięcznie (i to nie uwzględniając tego, że co miesiąc moglibyśmy inwestować tą kwotę). Jego utrzymanie (koszty poza paliwem) również nie byłoby darmowe – policzmy 100 zł miesięcznie. Różnica pomiędzy miesięcznymi kosztami transportu przedstawia się tak: 450 zł (koszt paliwa na dwa samochody) – 100 zł (bilety komunikacji miejskiej przy wariancie z mieszkaniem) + 240 zł (koszt dodatkowego samochodu) + 100 zł (serwisowanie drugiego samochodu) = 690 zł (średnio, co miesiąc!) Kwota jest naprawdę spora, chociaż można się pokusić o jej obniżenie chociaż o kilkadziesiąt złotych (potencjalnie więcej), wybierając wspólne dojazdy! Magda pisała też, że przyszły mąż planuje w sezonie pokonywać codziennie prawie 40 km rowerem (brawo za chęci!), co również pozytywnie wpłynie na koszty jego dojazdów. Można też założyć instalację gazową do obu aut, co prawdopodobnie zamortyzuje się po kilku latach i pozwoli obniżyć sumaryczne koszty. Niestety – jest jeszcze coś, co dość mocno obciąży budżet naszych bohaterów: koszt dodatkowego czasu spędzonego za kółkiem. Zakładając umiarkowane korki na drodze dojazdowej, powinni oni mieć świadomość, że każde z nich odda dodatkową godzinę swojego czasu w każdy dzień pracujący na komunikację pomiędzy domem a pracą. To sporo – można to bardzo orientacyjnie wycenić na 1h dziennie * 2 osoby * 250 dni w roku * 10 zł/h / 12 miesięcy = 420 zł / miesiąc. To, czy ten koszt dodać do obliczeń zależy od podejścia i definicji “straconego czasu” (z 690 zł zrobi się aż 1110 zł/miesiąc!). Według mojego systemu wartości czas dojazdu do pracy autem ogranicza mój czas dla siebie, dzieci, rodziny itp. Ale każdy patrzy na to nieco inaczej – sam w zupełnie inny sposób pozycjonuję dojazd do pracy rowerem (sport, zdrowie, radość…). Trzecią istotną różnicą w kosztach obu rozwiązań jest samo utrzymanie nieruchomości. Nawet zakładając kupno leciwego mieszkania z drugiej ręki, opłaty spokojnie zamkną się w 600 zł miesięcznie (średnio w roku) – być może znacznie mniej, jeśli budynek byłby nowszy/lepiej docieplony. Utrzymanie domu na pewno będzie o kilkaset złotych wyższe. Nie mając doświadczenia w tej materii – strzelam: 900 zł miesięcznie (może ktoś bardziej doświadczony i mający porównanie się wypowie?). 120 metrów kwadratowych do ogrzania, więcej miejsc w których następuje utrata ciepła, oświetlenie całości, a nawet indywidualna umowa na wywóz śmieci – to wszystko ma znaczenie! Na pewno też koszt utrzymania poszczególnych elementów nieruchomości będzie wyższy – przykładowo, w domu awaria pieca centralnego ogrzewania nie zostanie rozłożona na wszystkich mieszkańców i naprawiona z funduszu remontowego, na który składa się wiele osób – całość jest niestety na głowie (raczej: w portfelu) jednego właściciela. Nie wiem jak to oszacować, ale zakładając dodatkowe (względem mieszkania) 100 zł miesięcznie ustalam chyba absolutnym minimum. I ostatnia sprawa – czas potrzebny na utrzymanie większej powierzchni. Tu znowu fakt jego wliczenia do kosztów zależy od podejścia, ale przyjmując 10 godzin miesięcznie więcej (duża powierzchnia do sprzątania, kilka łazienek, ogród itp – nie biorę nawet pod uwagę odśnieżania, bo to przecież przyjemność 🙂 ), można doliczyć dodatkowe 100 zł/miesiąc. Razem: 300 zł (różnica w opłatach) + 100 zł (naprawy/wymiany z własnej kieszeni) + (opcjonalnie) 100 zł (czas na utrzymanie) = 400 (500) zł / miesiąc SUMA: początkowe zł + 690 zł/miesiąc (1110 zł uwzględniając czas) + 400 zł/miesiąc (500 zł uwzględniając czas) = zł + 1090 zł (1610 zł) miesięcznie. Mając takie pieniądze i inwestując je na 4% w skali roku, zebrałoby się dodatkowe zł po 10 latach ( zł uwzględniając czas), zł po 20 latach ( zł uwzględniając czas), wreszcie zł po 30 latach ( zł uwzględniając czas). * Zauważcie, że kwoty są olbrzymie, i to mimo, że: – nie uwzględniają kredytu. – działka jest całkowicie darmowa. – wsparcie rodziców to również możliwość mieszkania u nich do czasu wykończenia domu. – wymagania co do posiadanych samochodów są bardzo niewygórowane (to wynikało z konwersacji mailowej). Czy chcę przez to powiedzieć, że Magda i Jej narzeczony nie powinni się budować, a zamiast tego wybrać kupno mieszkania? Absolutnie nie – daleko mi do tak radykalnych rad. Na ich korzyść przemawia naprawdę dużo, a wielu aspektów – posiadania domu, szczególnie na wsi – nie sposób wprost przeliczyć na pieniądze. Zresztą autorka komentarza sama napisała, że zarówno dla niej, jak i narzeczonego, mieszkanie na wsi jest czymś, co zdecydowanie preferują. Sam jeszcze zbyt mocno cenię krótki (i rowerowo aktywny) dojazd do pracy, więc pewnie jeszcze na tym etapie bym się nie zdecydował na budowę domu, ale wynika to między innymi z tego, że nie zaznałem do tej pory uroków życia na wsi (w domu – owszem, ale widzę też minusy, więc tu nie jestem taki jednostronny). Trzeba też mieć świadomość, że budowa domu bez zatrudniania kierownika budowy, który wszystko “ogarnie” jest olbrzymim przedsięwzięciem, które na kilka lat totalnie pochłonie inwestorów; będzie też kosztowało bardzo, bardzo dużo stresu – powie to każdy, kto realizował tego typu projekt samodzielnie (w sensie organizacyjnym). Należałoby zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt: wielokrotnie już przytaczaną inflację stylu życia. Budując się, człowiek szybko przyzwyczaja się do “dobrego”, podejmuje mnóstwo decyzji, które podwyższą początkowo planowany standard domu i wykończenia, a które w konsekwencji mogą sprawić, że “popłynie” się z kosztami. Nie znam też nikogo, kto przeprowadziłby się z 80-metrowego mieszkania do 80-metrowego domu. Już zwykle na etapie projektu następuje niemal automatyczny tok myślowy pod tytułem “dodatkowy pokój, łazienka dla gości, spiżarnia, garaż”… i tak dalej. Każdy z tych – racjonalnych przecież – pomysłów sprawia, że dom puchnie i początkowe plany “idą w łeb”. A może by tak “przytulny apartament” w Hong-Kongu? 🙂 Z drugiej strony, aż mnie ręce świerzbią, żeby napisać: “Kochani – podziękujcie rodzicom za unikalne warunki, które Wam stworzyli i budujcie się, jeśli tylko Was na to stać…”. No właśnie – dużo zależy od sytuacji materialnej naszych bohaterów. Nie poruszaliśmy tutaj kwestii ich zarobków i perspektyw na przyszłość. Sam musiałbym być absolutnie pewien, że będę w stanie udźwignąć ten finansowy ciężar samodzielnie (co więcej: nie będąc zmuszonym do emigracji – nieważne, czy do innego miasta, czy kraju), ale to może wynikać z mojego realistyczno-pesymistycznego spojrzenia w kwestii planowania przyszłych kosztów. Zwłaszcza w przypadku młodych osób na początku kariery zawodowej (wiem, że autorka komentarza planuje ślub i nie ma jeszcze dzieci), których “pożyczkodawcą” (“darowiznodawcą”) są rodzice, zastanowiłbym się, czy już na początku swojej drogi warto zaciągnąć tak duży dług wdzięczności, i czy duże koszty budowy i późniejszego utrzymania nieruchomości nie będą wymagały dalszej, stałej pomocy ze strony rodziców. Nigdy nie wiadomo, czy taka pomoc nadal będzie możliwa i czy nie będzie obarczona innymi (pozafinansowymi) kosztami. Ponieważ ja jestem jeden, a ten wpis przeczytają setki czytelników, mam prośbę o wypowiadanie się w temacie dzisiejszego wpisu w komentarzach. A Ty? Co byś zrobił na miejscu Magdy? PS Coś ostatnio licznik chętnych na newsletter stoi w miejscu, więc po raz kolejny zapraszam do zapisania się na niego. * obliczenia na podstawie tego kalkulatora.
Każdy, kto deklaruje, że poszukuje pożyczki pod zastaw nieruchomości, ma wątpliwości, czy to rozwiązanie bezpieczne. Sprawdź, na czym polega taka forma pożyczania środków. Pożyczanie